Obudziłam
się wrzeszcząc jak opętana. Zacisnęłam mocno powieki upewniając się, że to już
na pewno nie sen. Nie pamiętałam co tym razem splotła mi wyobraźnia i jak
daleko zaniosła mnie do świata tej ciemnej magii. Pamiętam tylko, że to co
przeżyłam po drugiej stronie było potworne.
-Boże,
co się stało?- Usłyszałam obok siebie przerażony głos Louisa. Wzięłam głęboki
oddech i przez chwilę rozpamiętywałam w duchu co zdarzyło się wczoraj, a raczej
dzisiaj rano przecież… kolejny głęboki oddech. Przecież przespałam się z
Harrym. -Ej kochanie? -Spojrzał na mnie troskliwie. Miałam ochotę szarpnąć nim,
wywrzeszczeć mu w twarz jak bardzo go nienawidzę za jego wczorajsze zachowanie,
lecz tego nie zrobiłam. Wstałam opanowanie jakby nigdy nic. Spojrzałam na niego
lekko się uśmiechając.
-Nic
nie pamiętasz? -Zapytałam przymykając powieki i lustrując dokładnie jego twarz.
Spojrzał na mnie z miną która okazywała, że kompletnie nie wie co ma myśleć o
zawistnej sytuacji.-Nie pamiętasz jak wczoraj się zbłaźniłeś? Nie pamiętasz jak
olewałeś mnie? Naprawdę nie przypomina Ci się jak zaproponowałeś aby jakiś
obcy, nachlany koleś zawiózł mnie do domu? Jak śmiałeś się głupkowato
zachowując się jak szczeniak i nawiązując ciągle do sexu przy swoich
wielbicielkach? Na serio?- Zlustrowałam posępnie jego twarz, po czym wyjęłam z
szafy ciemne rurki i obcisłą kremową bokserkę. Louis siedział na łóżku jak
zahipnotyzowany, nie odzywał się ani słowem, jego twarz z lekka była przerażona
a z drugiej strony ukazywała zawzięty smutek. Spojrzałam na niego niechętnie i zamknęłam
się w ubikacji. Przemyłam twarz, zrobiłam makijaż i ubrałam na siebie świeże ubrania. Wyszłam pośpiesznie nie zważając na to czy mój
chłopak nadal tam siedzi. Nie powinnam być na niego zła, nie powinnam. To mi
powtarzał w głowie jeden z głosów zatem drugi wykrzykiwał mi, że on na mnie nie
zasługuje. Nie powinnam być na niego zła? Ponieważ … to ja go zdradziłam, nie
on mnie i właśnie to była spora różnica. Trzasnęłam drzwiami i zjechałam windą
w dół. Nikogo nie dostrzegłam, żadnych fanek i żadnych podejrzanych ludzi
którzy by w tej chwili próbowali mi uprzykrzyć życie czy też w nim namieszać.
Miotało mi się w głowie, czułam, że kurz w postaci tylu problemów
rozprzestrzenił mi się w mózgu i z tej okazji wcale a wcale nie miał ochoty w
sposób normalny funkcjonować. Kobieto, co się z Tobą dzieje? Kochasz go czy
nie? Nie. Tak! I znów te niezdecydowane głosy który pojawiły się w mojej
głowie. Założyłam ciemne okulary na oczy i ruszyłam przed siebie, już z daleka
widziałam Wieże Eiffla do której aktualnie zaczęłam zmierzać.
-Cholera
uważaj jak chodzisz! –Usłyszałam warknięcie gdy tylko straciłam wzrok z
chodnika wgapiając się w cudowne widoki.
-Przepraszam
to…- Oprzytomniałam, Harold stał przede
mną z poważną miną, on sam dopiero po chwili zorientował się z kim ma
przyjemność. Śmieszny, flanelowy beret widniał na jego czuprynie, a na nosie
wisiały ciemne okrągłe okulary. Wszystko po to aby nikt go nie rozpoznał.-Fajne
wdzianko.- Spojrzałam na niego lekko kpiąc i w tej chwili, Hazza sięgnął ręką
po swoje okulary wkładając w bluzkę. Spojrzał na mnie z murowaną twarzą a po
chwili wlepił wzrok w moje usta, z których poprzedniej nocy nie mógł się
oderwać.
-Co
ty tu robisz?- Uśmiechną się szeroko pokazując rząd białych zębów.
-Zwiedzam.-Szepnęłam
krótko a na mojej twarzy natychmiastowo pojawiły się dwa malinowe rumieńce.
Moje upierdliwe dwa głosy które zamieszkały mi w głowie zdążyły w całe pięć
sekund, streścić wszystko co robiłam z Harrym.
Spojrzał na mnie z lekkim rozbawieniem ale po chwili się odezwał.
-Mogę
się przyłączyć?
-Jeśli
masz czas to pewnie.-Podsumowałam nadal speszona wspomnieniami.
-A
mogę wiedzieć chociaż co masz zamiar zwiedzać? -Zapytał dotrzymując mi kroku.
-To!
-Wskazałam mu palcem na Wieże i nie minęło sporo czasu a moje żwawe nóżki
rozpędziły się do takich szybkości, że znajdowaliśmy się już u samej góry tych
niesamowitych widoków.
-Gdzieś
tam jest nasz hotel.-Stwierdził Harry wymachując ręką przed siebie. Zaśmiałam
się na ten widok ponieważ rękami machał tek zawzięcie, że nie jedna osoba mogła
oberwać.
-To
nie jest śmieszne.-Spojrzał na mnie oburzony.
-Ale
co? -Ponownie się zaśmiałam.
-Pouvez-vous
prendre une photo? … Permettez! Une seule photo?
Zaśmiałam się widząc, że jakiś facet a mianowicie Francuz
próbował dogadać się z Hazzą. Ten zatem spojrzał na mnie jak obłąkany i udawał,
że go nie widzi.
-Harry on do Ciebie
gada.-Z moich ust zaczął wydobywać się głośny śmiech.-Harry…- jęknęłam łapiąc
się za brzuch.
-Cicho bądź, nie umiem
francuskiego…- grymasił zakładając na nos swoje okulary. Po tych słowach po prostu już nie mogłam,
mięśnie brzucha zaczęły mocno ubolewać od ciągłego śmiechu a same policzki
przybrały ostrej czerwoności. –Uspokój się.-Syknął Harry.- Cicho bądź i nie
gadaj do mnie, bo pomyśli, że się znamy.-Szepnął a jego słowa wydawały się
takie poważne.
-I to jest twój niecny
plan? Hazz nie chcę Ci nic mówić ale ten facet stoi centralnie za Tobą, trzyma
w ręku aparat i chyba oczekuje tylko zdjęcia.
-Ah taka z Ciebie
mądrala…- Pokiwał głową z wielką dezaprobatą a po chwili na jego twarzy pojawił
się sarkastyczny uśmiech, usłyszałam tylko jego bełkot który wypowiedział w
swoim ojczystym języku. Oczywiście facet spojrzał na niego jak na głąba, a
Styles ni stąd ni z owąd objął mnie ramieniem i zaczął pozować.
-Harry co ty robisz?
-Zapytałam pokrywając się po raz kolejny śmiechem. Francuz popatrzył na nas z
dziwnym wyrazem miny jakbyśmy pochodzili z innej planety ale wcale mu się nie
dziwie.
-No co? Pozuje do
zdjęcia.-Skrzywił się momentalnie nie wiedząc o co mi chodzi. Zrozumiał dopiero
wtedy, kiedy jakaś kobieta stanęła koło tego mężczyzny i objęła go w pasie.
-Kochany to ty im masz
zrobić zdjęcie. -Momantalnie się zaśmiałam a Styles zrobił się czerwony jak
burak, po chwili sięgną ręką po aparat pstrykną i odszedł cały zburczały.
Dorwałam go dopiero wtedy gdy znaleźliśmy się na dole.
-To wszystko przez
Ciebie! –Oburzył się w żartobliwy sposób.
-Oj złotko musisz się
nauczyć, że nie wszyscy wiedzą kto to jest chłopak z jakimś beretem na głowie i
ogromnymi goglami na oczach, uwierz słonko, że nie każdy chcę mieć twoje
zdjęcie na tapecie a tym bardziej z moją osobą obok.-Nie minęła sekunda a ja
już zaczęłam obracać się śmiechem. Harold reagował przeciwnie widać było, że
już mu ciśnienie skacze, od tego mojego soczystego humoru.-Nie wkurzaj
się.-Zaśmiałam się po czym walnęłam go w ramie.
-Nie wkurzam się,
przecież śmieje się razem z Tobą.-Powiedział ironicznie mrugając co chwila
powiekami.
-Wracajmy
już.-Stwierdziłam krótko a humor tak szybko zgasł jak nadszedł. Nie
rozmawialiśmy za dużo, szliśmy w ciszy od czasu do czasu na siebie spoglądając
i lekko się uśmiechając. Przystanęliśmy po drodze w pobliskiej kawiarni aby
wziąć na wynos kawę. Harry za nas zapłacił i szliśmy nadal, było słychać tylko
moje siorbanie, szum aut i rozgadanych ludzi. Ale brak fanek i paparazzi to
pewnie tylko i wyłącznie dlatego, że Styles się tak mocno zakamuflował.
Pomiędzy tym moim siorbaniem przypomniałam sobie między innymi to, dlaczego
wyszłam z hotelu. Czy ja chcę tam wracać?
-Nie mogę tam wrócić…
-Szepnęłam jakby sama do siebie nie świadom, że właśnie pod nim stanęliśmy.
-Czemu? -Uświadomiłam
sobie, że nie tylko mój umysł usłyszał ten głos ale także Harry.
-Nie mogę tam wrócić, nie
teraz. Nic sobie dokłądnie nie wyjaśniliśmy.-Powiedziałam cichutko nabierając oddech do
płuc.
-My? To znaczy? -Upomniał
się Harry.
-Ja i Louis.-Stwierdziłam
ponuro.-Nie pamiętał nic gdy wstał, wszystko mu wypomniałam…
wszystko i odeszłam.-Wypowiedziałam te słowa nie zdając sobie sprawy jak do zabrzmiało.
-Wszystko? Cholera jasna!
Naprawdę? On mnie zabije! Nie mogę tam wrócić. Po co mu to kurwa powiedziałaś?-
Wydarł się na mnie jak nienormalny, potrząsając moimi ramionami. Oczywiście
głosy w mojej głowie zaczęły się momentalnie udzielać. "Naprawdę ani jeden z
nich na Ciebie nie zasługuje! I tak zachowuje się prawdziwy mężczyzna?!"
-Cicho! -Krzyknęłam niby
do Stylesa a niby do głosów w mojej głowie.-Jesteś pieprzonym egoistą który
myśli tylko o sobie. Nic mu nie powiedziałam, rozumiesz!? Nie powiedziałam mu o
tym, że się przespaliśmy! Tylko o tym jak mnie wczoraj potraktował, kretynie! -
Oburzona pobiegłam w stronę widny, kantem oka widziałam, że Harry nie ruszał
się z miejsca tylko osłupiale wpatrywał się w coraz bardziej oddalającą się
moją osobę. Boże, jak on może mieć taki tupet. Otworzyłam drzwi, nie zwracałam
uwagi na nic runęłam do sypialni, wzięłam świeżą koszulkę, rzuciłam telefon i
klucze na łóżko a dopiero potem zobaczyłam, że Lou stoi przede mną, zagradzając
mi tym drogę która prowadziła do łazienki.
-Możesz się sunąć? Chcę
się wykąpać.-Syknęłam z grymasem na twarzy.
-Możemy w końcu
porozmawiać? -Jego twarz wydawała się taka zagubiona, smutna, trochę
zdezorientowana ale ja nadal nie dawałam za wygraną.
-Może, ale dopiero jak wezmę prysznic.-Stwierdziłam obojętnie jednocześnie się przez niego przepychając.
-Przepraszam… Ellen ja Cię kocham- To był
jego głos, jego ledwo słyszalny głos. Nie wieżyłam. Tak długo oczekiwałam tych słów. Nie było się już co zastanawiać, ja też go kochałam, ale Lou! Do cholery! czemuś mi tego nie powiedział wcześniej, powstrzymałabym się... przed wszystkim.
Rozdarłam z siebie ciuchy
i wskoczyłam pod wrzącą wodą tym samym się relaksując, próbowałam nie myśleć o
niczym ale niestety tak się nie dało, ciągle wbiegałam na temat Tomlinsona albo
też Stylesa. On mnie kochał, Oni mnie kochali. Nie dało się tego uniknąć w jakikolwiek sposób. Nie chciałam tej
rozmowy z Lou, bałam się jej. Bałam się słów jakie mogą wypłynąć z jego ust, a
także z moich. Bałam się, tak żelaźnie się bałam ale mimo wszystko postanowiłam
stawić czoła własnej odwadze. Wyszłam z pod strumienia wody ocierając się
ręcznikiem i zakładając na siebie dłuższą koszulkę, która zasłaniała mój tyłek. Wcisnęłam
na stopy puszyste skarpety. Przemyłam szybko zęby i wyszłam. Chciałam się lekko
uśmiechnąć ale przypomniałam sobie, że nie jestem tu po to aby się uśmiechać,
ale tym bardziej zdziwiła mnie mina Lou, na jego twarzy rysowała się złość,
panika i niecierpliwość. Zatem miał szybkie zmiany nastroju, niedobrze. Zaśmiał
się tak głośno, że jego rechot odbijał mi się w uszach.
-Co Cię tak śmieszy? -Skrzywiłam
lekko twarz zważając na to, że jego zabijała jednym spojrzeniem, niestety ja
próbowałam unikać jego wzroku, ze względu na ostatni potok zdarzeń i nadal
żyłam, jeszcze… Zauważyłam że wyciąga z kieszeni mój telefon i majstruje coś
przy nim.
-A więc może ja pierwszy zacznę
iż twoje argumenty nie będą zbyt dobre.- Widziałam jak jego oczy przewijały z
jednego słowa na drugie. Zaczął czytać.- Przepraszam Cię za to przed hotelem,
ale zrozum mnie gdyby Louis dowiedział się, że ze sobą spaliśmy nie byłoby
dobrze. Ty go kochasz i ja go kocham. Nie chciałbym go tak skrzywdzić… Jeszcze
raz przepraszam.
Zmurowało mnie. Mój
oddech stał się szybszy. Czułam na dłoniach własny puls. Nie wiedziałam co
robić, gdzie patrzeć i co mówić. Czułam się jakby ktoś włożył mi do gardła
wielką kluchę przez którą nie mogłam nawet wydobyć byle jakiego dźwięku, po
prostu nic. Ten cholerny telefon, ten cholerny esemes od Hazzy.
-Louis…- Udało mi się. Pierwsze
słowo, jego imię. Pierwsze wspólne spojrzenie, pierwszy grymas na twarzy i ta
cholerna pierwsza łza. Nie krzyczał, nie wołał, nie szarpał. Nic. Poparzył z
tymi smutnymi oczyma, poleciała łza, jedna za drugą. To bardziej zabolało. On płakał, jak dziecko.
Mój Lou płakał. Ja zaczęłam bardziej, pokryłam się w totalnym szlochu.
-Lou, ja… ja przepraszam.-Szepnęłam
ze współczuciem które bardziej kierowało się do mnie.
-Nie da się czasu cofnąć,
nawet jeśli być chciała. Lecz sam zaczynam w to wątpić.-Powiedział smutno, kolejna łza. Ktoś zapukał, ktoś wszedł. Ujrzałam Hazze. Tylko nie teraz,
proszę. Spojrzał na nas jak obłąkany pies. Zlustrował moją minę, którą
przekazałam mu tą najgorszą wiadomość, wiedział już. Widziałam to w jego
oczach, ledwo co przesunął wzrok na Louisa który sam mówił za siebie. Styles otworzył
usta żeby coś powiedzieć, nie zdążył. Oberwał raz drugi, trzeci. Aż sam Harry
nie mógł wytrzymać, oddał mu tak samo jak i on.
-Jak mogłeś! -Krzyk
Louisa i Harry znów oberwał.
-Tak kurwa zerżnąłem
twoją dziewczynę a teraz daj sobie spokój!- Wydarł się Harry. Osłupiałam, sama
miałam ochotę się na niego rzucić. Tylko o to chodziło? Pewnie tylko oto aby
mnie "zerżnąć" gratulacje dla niego. Po ostatnim ciosie lokowaty upadł na ziemie
z zakrwawionym nosem.
-Louis! Przestań! Louis!
-Krzyknęłam na niego. Spojrzał na mnie w totalnym wzrokiem. Chwycił torbę,
którą zapewne przygotował wcześniej i wybiegł. Biegłam za nim, przynajmniej
próbowałam. Wsiadł do windy i odjechał zostałam sama, upadłam na ziemie i
popadłam w totalny płaszcz. Nikogo nie było, nikogo. Nie chodził mi już po
głowie zakrwawiony Harry, nic mi już nie chodziło po głowie oprócz całkiem
zapłakanego Louisa. Nienawidziłam siebie, Harrego i jeszcze raz siebie …
***
Jest rozdział! Cieszycie się? Bo ja tak! Chyba znów do tego wracam :)
Ps: Kocham was :3
+Czekam na opinie!
Tak długo czekałam. .. Smutne ;c
OdpowiedzUsuń@agatahiraoka
świetny rozdział jejku dobrze że wracasz bardzo się z tego cieszę ;DD już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów tęskniłam bardzoooooo za tym blogiem *.*
OdpowiedzUsuńNareszcie! Cieszmy się! :D
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział ♥
Awww wróciłaś !! Boże jak się cieszę cudowne zakończenie dnia. A rozdział jest po prostu boski strasznie mi się podoba :**
OdpowiedzUsuńjuz do ciebie pisałam na tt strasznie sie cieszę ze wróciłas czytałam na telefonie bo jak zobaczyłam ze napisałaś to musiałam od razu przeczytać :d hehe no nic, rozdział cudowny, popłakałam się... Dziekuje
OdpowiedzUsuńFajnie, że nareszcie dodalaś rozdział :) genialny. dużo akcji. @MarlenaLoczek1D
OdpowiedzUsuńSuper ze wróciłas ;** Już myślałam ze sie nie doczekam :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle piszesz świetnie ;)Czekam na następną część !
@JustNikaPlease
Jaaaaaaa tam się ciesze ;DD Zajebisty rozdział ! Megaaa jest ! ^^ <3 KatyK_LouT
OdpowiedzUsuńŚwietnee ! Kocham i cieszę się, że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie . Blog o 1D http://my-dream-my-obsesioon.blogspot.com/
Świetny! ;D Cieszę się bardzo, że wróciłaś i to z takim wspaniałym rozdziałem<3 Biedny Lou...naprawdę mi go szkoda...ciekawa jestem jak to się wszystko dalej potoczy ;) Czekam na nn i życzę dużo fantastycznych pomysłów.
OdpowiedzUsuńhttp://never-ending-story-of-me-and-1D.blogspot.com/
Mundzia xx
awww wróciłaś do tego całym serduchem <3
OdpowiedzUsuńczyta się wspaniale, są emocje ;o <3
trzymaj tak dalej kochana! <333333
pozdrawiam, joaska_xd <33333333333333
Aj nareszcie dodałaś nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że rozdział wyszedł Ci fenomenalnie !
Strasznie szkoda mi Louisa. Zżera mnie ciekawość jak to wszystko się potoczy dalej ! Mam kilka wersji, ale zobaczymy czy się sprawdzą :)
Pozdrawiam serdecznie.
Isiia xxx.
+ http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
+ http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
Wróciłaś ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu fenomenalny. Nie wiem czy to właściwe określenie tego, ale wiem że strasznie mi sie spodobał. Jesteś niesamowita i ciesze się że już masz czas żeby znowu pisać ♥
W końcu jesteś :D ♥ Rozdział zajebisty :D Nie mogę się doczekać kiedy bd nastepny :D Życze weny i czekam nn ♥
OdpowiedzUsuńALLELUJA!! NARESZCIE WRÓCIŁAŚ ♥
OdpowiedzUsuńaż bym cie wyściskała bo wróciłas z fenomenalnym rozdziałem!
Troche smutny i..hmm dramatyczny? ale czym by był ten rozdział bez choć odrobiny tragedii? odpowiedź sama mi sie nasuwa pierwsze był by nuudny a po drugie pomyslała bym ze to nie ty pisałaś. ale mam ta taka cicha nadzieje że jednak choc minimalnie sie ułoży... chociaz tak troszke
Mam nadzieje ze wmiare wypczęłas przez ten czas i będziesz miała więcej czasu i pomysłów na nowe rozdziały a co najważniejsze mam nadzieje ze teraz rozdziały będą częściej. czekam na nn i WENY życze
Curly
@Anooshkaa
OdpowiedzUsuńYeah!!!! Powrót!!! :D i owszem warto było czekać na tak świetny rozdział! :D Kocham Kocham!! ♥♥ oby tak dalej xxxxxxxxxxxxxxxxxx
długo czekałam i jestem mile zaskoczona rozdziałem ;p jest rewelacyjny :* czekam nn.
OdpowiedzUsuń