wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 28


Rozszerzyłam leniwie powieki na co spotkało mnie niezłe starcie ze słońcem które przedostawało się przez szybę. Oczy momentalnie zostały przymknięte. Usłyszałam jakieś kroki i już po chwili byłam pewna, że ktoś powolnym ruchem zsuwa zasłony.
-Możesz otworzyć oczy.-Usłyszałam jego miły głos.
-Liam? -Szepnęłam dalej nie otwierając oczu.
-Tak? Coś się stało?- Przybliżył się momentalnie do mojego łóżka.
-Wszystko w porządku. Gdzie Harry? -Uśmiechnęłam się aby go nie zdenerwować. Widać było, że bardzo się o mnie martwił. Lecz wcale nie widziałam w jego twarzy spięcia kiedy ujrzał, że otwieram powieki. Pewnie Harry zdążył przekazać już wszystkim, iż jest ze mną o wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Co najbardziej wchodziło w grę, bo innego wytłumaczenia nie było.
-Harry?- Zapytał trochę zmieszany. Tylko lekko przytaknęłam głową na znak, że chodzi mi właśnie o Stylesa.- Przepraszam ale byłem pewny, że raczej spytasz o Louisa.- Powiedział a po chwili się zakłopotał. Nie musiałam widzieć swojej twarzy ponieważ już wiedziałam, że pojawiły się na niej rumieńce sporych rozmiarów. Widocznie tylko Liam z nas wszystkich nie był poinformowany co tu się ostatnio podziało, ale wcale mu się nie dziwiłam bo zamiast odpoczywać przez ten cały czas załatwiał jakieś sprawy, biegł tam i z powrotem odbierając ciągle telefony lub też sam je wykonując. Nic dziwnego, że nie zorientował się jak ta cała sprawa się skomplikowała.
-Uch, tak… pytam o Harrego. -Zmieszałam się ponownie a mój wzrok  powędrował na zblakniętą ścianę. Liam wyczuł moją niepewność i od razu przeszedł do sedna nie męcząc mnie dalej.
-No więc Harry był tu jakieś dwadzieścia minut temu ale kiedy dostał telefon wyparował mówiąc, że ma jakąś ważną sprawę, powiedział, że jak tylko coś załatwi to wróci.  Oczywiście Niall z Darcy poszli na śniadanie twierdząc, że mają pusto w żołądkach. A Zayn Jak zawsze śpi do popołudnia więc czasem trudno go zobaczyć na nogach o tej godzinie i teraz pewnie wyobrażasz sobie jak dajemy rade go zwalić z łóżka podczas tras koncertowych, ale muszę Ci przyznać, że jest to dla nas nie lada wyzywanie, bo sama już nieraz zdążyłaś zauważyć jaki on jest upierdliwy a co do spania to już w ogóle, najchętniej przeleżałby cały dzień w domu …-Nawijał jak najęty, a kiedy tak mówił zastanawiałam się jaką Harry miał ważną sprawę. Ale postanowiłam więcej się tym nie zadręczać tylko jednym uchem słuchać Liama a drugim kontrolować wszystko dookoła…
-Liam, ona ma Cię pewnie już serdecznie dość. Nawijasz jak katarynka.-Usłyszałam w progu ten rozpoznawalny głos. Louis. Spojrzałam na niego niepewnie nie wiedząc jak się zachowywać. Uśmiechnął się zachęcająco.
-Eh, przepraszam Cię Ell. Nie chciałem żebyś się przeze mnie zanudziła na śmierć. Zostawiam was samych. Do zobaczenia później. -Pożegnał się zdezorientowany.
-Wcale nie mnie zanudzałeś Liam i cześć! -Odkrzyknęłam kiedy już prawie zatrzaskał za sobą drzwi w odpowiedzi dał mi jedynie szczery uśmiech, ale to pozwoliło mi się zadowolić tym gestem.


-A więc czujesz się już lepiej?- Jego wzrok stał się o kroć poważniejszy niż pięć sekund temu.
-Tak, czuje się już znacznie lepiej.-Szepnęłam nadal na niego nie patrząc, ciągle gdzieś wywracałam oczami, to spoglądając na podłogę, to na okno lub też na ściany, co wydawało się bardziej ciekawsze i odważniejsze niż patrzenie na mojego partnera, w sumie to już sama nie wiedziałam czy on nadal nim był.
-Ellen?- Wypowiedział moje imię spoglądając na mnie tymi swoimi morskimi oczami. Przez chwile opierałam się temu wszystkiemu, ale wtedy on sięgnął dłonią po moją brodę i odwrócił moją twarz ku sobie. To było takie przytłaczające kiedy na mnie patrzył. Nie wiedziałam gdzie podziać własny wzrok. Wzdrygnęłam się lekko kiedy swoim kciukiem spenetrował mój policzek ocierając go lekko o usta. Przymknęłam na chwile powieki, ale już po sekundzie otrzeźwiałam zdając sobie sprawę, że to wcale nie jest sprawiedliwe w stosunku do niego ani też do Harrego.
-Może lepiej nie…- Popatrzyłam na niego przerażona. Wstał, spojrzał na mnie z osłupieniem na twarzy i wyszedł. –Louis… -Szepnęłam ale nawet nie byłam pewna czy to usłyszał, nie byłam pewna czy chciał słyszeć. Po prostu wyszedł. Czego ty tak naprawdę chcesz? Usłyszałam ten denerwujący głos w mojej głowie. Nie zdążyłam nic nawet dobrze przemyśleć iż w progu drzwi pojawił się mój lekarz.
-Jak tam samo poczucie koleżanko?- Uśmiechnął się na wstępie i przybliżył się o kilka kroków. Tak aby móc ze mną swobodnie porozmawiać. Byłam ogromnie wdzięczna, że mieli tutaj lekarza który tak dobrze posługiwał się angielskim.
-Bywało gorzej.-Odpowiedziałam sarkastycznie, ale mimo wszystko na mojej twarzy pojawił się dość skromny uśmieszek.
-Dobrze wiedzieć. Dzwonił twój ojciec, był strasznie zmartwiony całą tą sprawą, chciał nawet przyjechać ale go uspokoiłem tak aby nie robił głupstw. Niedługo i tak będziesz już w stanie normalnie funkcjonować. Zszycia się do końca nie zagoiły ale to potrwa kilka dni i będzie wszystko w porządku. Muszę przyznać, że nieźle przywaliłaś głową ale całe szczęście, że nie ma poważniejszych dolegliwości…- Tak się przysłuchiwałam tej jego paplaninie. Aż w końcu musiałam zapytać.
-Skąd Mój tata się dowiedział, że wylądowałam w szpitalu? Przecież o to nie prosiłam! Po za tym jestem już pełnoletnia i nie potrzebuje aby ktoś dzwonił do mojego ojca.-Syknęłam rozwścieczona.
-Proszę się nie denerwować. To nie była moja decyzja ani nikogo ze szpitala, twoi przyjaciele stwierdzili, iż twój tata powinien wiedzieć i tak to się właśnie potoczyło. Ale proszę się na nich nie gniewać chcieli tylko twojego dobra.-Tłumaczył się trochę poirytowany moimi skokami nastroju.
-Jasne.-Przytaknęłam dalej nie wierząc w to, że zadzwonili do mojego ojca. Nie chciałam tego, nie chciałam.
-To ja już pójdę, proszę odpoczywać.-Lekarz skierował się w stronę wyjścia.
-Doktorze?
-Słucham? -Ponownie się odwrócił w moją stronę.
-Czy mógłby pan poprosić aby nikt tu do mnie nie zaglądał? -Zapytałam pewna tego co mówię.
-Nie rozumiem… -Zmarszczył brwi dając mi do zrozumienia, że moje zachowanie jest dość dziwne.
-Niech tu nikogo nie wpuszczają, okej?
-Nawet twoich przyjaciół? -Zapytał ostrożnie zapewnie bojąc się mojego kolejnego wybuchu.
-Nawet ich.-Przytaknęłam ze spokojem obracając się na drugi bok łóżka.
-W porządku przekaże pielęgniarką.
-Dziękuję.-Szepnęłam prawie niesłyszalnie.
Swobodnie rozłożyłam się na łóżku po czym bezproblemowo zasnęłam. Tak jak prosiłam dzisiejszego dnia nikt mnie nie odwiedził, tak samo było z kolejnymi. Na moją prośbę nikt nie mógł tu wchodzić do póki sama tak nie zdecyduje. Było trochę pusto, bez tych kłótni, wrzasków, ściszonych głosów ale dawałam rade. Chciałam po prostu odpocząć od tego wszystkiego, przemyśleć parę rzeczy, spraw które ciągle były rozbudzone w mojej głowie. Nie byłam pewna czy do końca się to udało, ale pomału w głębi duszy coś sobie uświadamiałam…
Ktoś mocno zapukał w drzwi, nieco się wzdrygnęłam ponieważ byłam dość zamyślona, trochę schowana w tym drugim świecie. Ale ciężkie stukanie dłoni o drzwi wybudziło mnie z tego transu.
-Dzień dobry.- Przed moją twarzą pojawiła się sylwetka lekarza.
-Dzień dobry.-Odpowiedziałam miło.
-Mam dobrą wiadomość! -Zaczął pewnie starszy mężczyzna.
-No więc słucham? -Zaciekawiłam się.
-Badania skończone. Rany zagojone, wszystko wskazuje na to, że mogę Cię już wypisać bez żadnych skrupułów. A co najlepsze nawet już dziś. -Przez Chwile wpatrywałam się w niego ponieważ dopiero po chwili dotarły do mnie te słowa.
-Świetnie.- Było mnie stać tylko na tyle. Cieszyłam się, że w końcu wychodzę ale było mi to nie na rękę, że znów będę musiała się zmierzać z tym okropnym światem który co chwile dawał mi nieźle w kość jak wrodzony szatan, straszne.
-Możesz się już spakować dzwoniłem do twoich znajomych. Kazali tylko przekazać, że od razu jedziecie na lotnisko.- Wypowiedział te słowa z takim szybkim obrotem, przez to na chwile nad nimi pozostawiłam pytajnik. Na lotnisko? To oznaczało tylko jedno, wracamy do domu. Natychmiastowo na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo tego, że tak bardzo chciałam pozostać sama, przynajmniej kiedy tylko dolecimy do domu będę mogła się w nim zamknąć i nie dopuszczać nikogo do drzwi, to byłoby dla mnie najprostsze i najlżejsze rozwiązanie do tej pory. Poczułam w sobie pewną ulgę. W progu drzwi zauważyłam pielęgniarkę która często zmieniała mi opatrunki i sprawdzała czy wszystko ze mną w porządku. Dostrzegłam, że w prawej ręce trzyma moje czarne rurki i szarą bluzę, w prawej miała zahaczone na palcach moje czerwone rozchodzone vansy. Uśmiechała się na wejściu.
-Twój chłopak kazał Tobie przekazać te rzeczy. Powiedział, że będzie czekał na korytarzu.-Powiedziała z uśmiechem i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. Czyli miałam się przebrać i iść tam do „Mojego chłopaka”? Ostatnim razem kiedy go widziałam, wyszedł bez słowa. Ubrałam na siebie szybko przywiezione mi ubrania, włosy związałam w luźnego koka, chwyciłam telefon który leżał na półce i wyszłam. Spuściłam głowę wlepiając oczy w interesująco brudną podłogę, robiąc przy tym skromne kroki. Szłam przed siebie z nadzieją, że może jednak nikt na mnie nie czeka, a już na pewno nie Louis.
-Wybierasz się gdzieś? -Usłyszałam za sobą ten zachrypnięty głos. Podniosłam głowę ku górze aby się nie rozczarować, tak to był Harry. Czyli to był ten „mój chłopak”?
-Nie, nie…- Zmieszałam się lekko nie wiedząc co powiedzieć.
-Stęskniłem się za Tobą.- Podszedł ostrożnie do mojej osoby po czym ostrożnie się przytulił.
-Ja za Tobą też, Harry.- Uścisnęłam go mocniej, a jego usta powędrowały na mój policzek lekko go musnął a po chwili przycisnął usta mocniej widząc, że na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
-Trochę nad tym ubolewałem, że nie mogłem Cię widzieć… -Kiedy próbowałam coś powiedzieć, Hazza przyłożył swój palec do moich ust tym sposobem mnie uciszając.-Lekarz mi mówił, że najlepiej będzie żebyśmy Cię nie odwiedzali przez te kilka dni, tylko z powodu twojego własnego samopoczucia. Stwierdził, że powinnaś odpocząć. -Dokończył cmokając mnie w czoło. Na mojej twarzy po raz kolejny pojawił się uśmiech. Byłam pewna, że oni myślą iż po prostu nie mam ochoty się z nimi widzieć, a ten miły facet przekształcił to wszystko, że to tylko i wyłącznie z powodu bezpieczeństwa. Byłam mu strasznie wdzięczna.
-Gdzie wszyscy? -Zapytałam żeby bezpiecznie odwrócić jego uwagę od tamtego tematu.
-W domu.-Odpowiedział krótko.  Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Jak to w domu? -Zagadnęłam ponownie pragnąc więcej szczegółów na ten temat. Nie wiedziałam co mam rozumieć  przez to, że są „w domu”.
-Wylecieli już wczoraj. Powiedziałem, że ja się Tobą zajmę.- Odpowiedział trochę zmieszany.
-I tak po prostu się zgodzili?- Zapytałam z niedowierzeniem, bo zawsze kiedy coś robili to grupowo.
-Było trochę sprzeczek na ten temat, ale się zgodzili. Nie drążmy już tego tematu tylko zbierajmy się już, bo wyjdzie na to, że nie zdążymy na samolot i będzie kłopot.- Stwierdził chwytając mnie za rękę i prowadząc w stronę wyjścia.
-Wcale nie byłoby problemu.- Szepnęłam cichutko pod nosem prawie niesłyszalnie. Nie zdając sobie sprawy, że Harry mógł to usłyszeć, ale jednak.
-Sugerujesz coś konkretnego? -Zapytał z chytrym uśmieszkiem zastawiając mi drogę własnym ciałem.
-Nie, nie. Absolutnie.-Zaprzeczyłam trochę się czerwieniąc.
-Możemy zostać.-Stwierdził muskając ponownie mój policzek.
-Co? Gdzie? –Odsunęłam się od niego ze dwa kroki w tył.
-Możemy jeszcze zostać dwa dni, tutaj w Paryżu.- Zaczął błądzić swoimi oczami po mojej twarzy.
-Nie Harry. Dobrze wiesz, że nie możemy.-Popatrzyłam na niego przecząco, próbując się oswobodzić z jego ramion.
-Wezmę to wszystko na siebie. Zrób to dla mnie i zostańmy tu jeszcze, proszę.-Przejechał palcami po mojej tali, przybliżając moje ciało do swojego.-Proszę. -Szepnął mi do ucha zbliżając swoje usta do moich…
Odsunęłam się od niego, żeby chociaż pomiędzy naszymi twarzami była jakaś ściana.
-Zgoda, ale tylko dwa dni.-Szepnęłam cicho a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.

 ***
Booooring! :(

Piszcie w komentarzach co wam się podoba a co nie, okej :)?

Wiem, że rozdział trochę nudnawy ale zapewniam, że już niedługo będzie więcej akcji :) 

+ Padło pytanie ile jeszcze rozdziałów do końca?  No więc jeśli mam odpowiedzieć tak szczerze to już zastanawiałam się nad końcem, miałam w planie kilka rozdziałów i wielki THE END. BUT to nie zależy tylko ode mnie ale także od was :) x
++Nowy rozdział pojawi się wtedy gdy nadejdzie wena x
 Jakiekolwiek pytania kierować tutaj :  http://ask.fm/xPatrycjax3


14 komentarzy:

  1. Zajebisty *___* Ale strasznie mi szkoda Lou ;p
    @NatkaxXxLS ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) też mi szkoda Lou.. powinien przed tym finałem znaleźć dziewczynę. Ale mam nadzieję, że ten finał szybko nie nadejdzie :P @MarlenaLoczek1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, ze jeszcze troche czasu z nami pobedziesz. A co do wydarzen strasznie sie ciesze z powodu Harry'ego. Ellen i Harry to swietna para <3 @talka1236

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww wszystko mi się podoba .. w sumie nie ma się do czego przyczepić .. Kurcze Harry jest taki słodki ! <3 The End !? 3 razy NIE dziękuję ;)
    Czekam na następny rozdział i życze szybkiego nadejścia weny ! xx
    @now_is_1d_time

    OdpowiedzUsuń
  5. no to tak na początek rozdział jest genialny świetnie piszesz :DD uwielbiam twojego bloga a co najbardziej mi się podobało sceny z Hazzą bo są naprawdę słodkie :* do niczego się nie można przyczepić :D no i oczywiście że czekam na następny rozdział i na twoje twórczości <333

    OdpowiedzUsuń
  6. niee ! nie kończ tego tak szybko. To jest wspaniałe i uwielbiam twoją inwencję. Podoba mi sie że zostawiłaś Ellen i Harrego w Paryżu na te dwa dni, boże mam nadzieje ze do czegooś między nimi dojdzie. Naprawde nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału. Uwielbiam cie ♥
    @hunter_girl69

    OdpowiedzUsuń
  7. w połowie tego rozdziału zdałam sobie sprawę, że przecież Hazz ją uderzył :O no alle ok xd. Cudowny jak zawsze czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi też jest straszna szkoda Lou :( .Oni musza to sobie wytłumaczyć ,napewno.
    A rozdział jak zwykle świetny ! :D :*
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że jednak będzie z Louisem bo wszędzie tylko Harry i Harry. Każdy ma w związku kryzys i mam nadzieję, że jednak zostanie z Louisem. Rozdział jak zawsze boski i już nie mogę się doczekać kolejnego :) @ella93pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoooba mi sie caly rozdział ,sa akcje itp. Jednak czekaam już na szczęśliwa paree ^^ By ona jak i Louis byli szczesliwi a Harry moze niech pozna kogos innego xD KatyK_LouT

    OdpowiedzUsuń
  11. właśnie, zgadzam się z innymi ;)
    Fajnie by było gdyby była z Lou <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Właściwie mogłabyś już kończyć, bardzo podoba mi sie to opowiadanie, ale męczące jest już czytać to wszystko, raz Harry raz Louis. Wkurzam się tylko, że Ellen cały czas rani Louisa, wolałabym, żeby była z nim..

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem,wiem,wiem!
    Przepraszam,że nie komentowałam poprzednich rozdziałów,,ale jakoś tak zebrać się nie mogłam,żeby nadrobić te 4 do tyłu. Po prostu lenistwo mnie wzięło.Wybacz mi.
    Wchoddzę tutaj teraz i patrze: ALE SIĘ NAROBIŁO! Nie potrafię zrozumieć dlaczego Ellen woli Harry'ego, który ją uderzył, co według mnie było by już przekreśleniem całego związku - od Louisa,który no, "tylko" popisywał się przed wielbicielkami, będąc pijanym. To drugie jest chyba bardziej wybaczalne, niż cios w policzek, prawda?
    Jak moja poprzedniczka, zgadzam się z tym,że Ellen rani Tommo. On cierpi bardziej od Harry'ego. To widać.
    Jak dla mnie to Styles mógłby w ogóle nie pojawiać się w życiu El. Mógłby zginnąć i i tak nikt by za nim nie płakał (poza fankami w opo i zespołem itp, ugh - wkurza mnie ten koleś!).
    Przepraszam jeszcze raz,ze nie komentowałam. Czekam na 29!
    Looove, xoxo
    @beautiful_xLife

    OdpowiedzUsuń