Rozszerzyłam leniwie
powieki na co spotkało mnie niezłe starcie ze słońcem które przedostawało się
przez szybę. Oczy momentalnie zostały przymknięte. Usłyszałam jakieś kroki i już
po chwili byłam pewna, że ktoś powolnym ruchem zsuwa zasłony.
-Możesz otworzyć
oczy.-Usłyszałam jego miły głos.
-Liam? -Szepnęłam dalej
nie otwierając oczu.
-Tak? Coś się stało?- Przybliżył
się momentalnie do mojego łóżka.
-Wszystko w porządku.
Gdzie Harry? -Uśmiechnęłam się aby go nie zdenerwować. Widać było, że bardzo
się o mnie martwił. Lecz wcale nie widziałam w jego twarzy spięcia kiedy
ujrzał, że otwieram powieki. Pewnie Harry zdążył przekazać już wszystkim, iż
jest ze mną o wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Co najbardziej wchodziło w
grę, bo innego wytłumaczenia nie było.
-Harry?- Zapytał trochę
zmieszany. Tylko lekko przytaknęłam głową na znak, że chodzi mi właśnie o
Stylesa.- Przepraszam ale byłem pewny, że raczej spytasz o Louisa.- Powiedział
a po chwili się zakłopotał. Nie musiałam widzieć swojej twarzy ponieważ już
wiedziałam, że pojawiły się na niej rumieńce sporych rozmiarów. Widocznie tylko
Liam z nas wszystkich nie był poinformowany co tu się ostatnio podziało, ale
wcale mu się nie dziwiłam bo zamiast odpoczywać przez ten cały czas załatwiał
jakieś sprawy, biegł tam i z powrotem odbierając ciągle telefony lub też sam je
wykonując. Nic dziwnego, że nie zorientował się jak ta cała sprawa się skomplikowała.
-Uch, tak… pytam o Harrego.
-Zmieszałam się ponownie a mój wzrok powędrował
na zblakniętą ścianę. Liam wyczuł moją niepewność i od razu przeszedł do sedna
nie męcząc mnie dalej.
-No więc Harry był tu
jakieś dwadzieścia minut temu ale kiedy dostał telefon wyparował mówiąc, że ma
jakąś ważną sprawę, powiedział, że jak tylko coś załatwi to wróci. Oczywiście Niall z Darcy poszli na śniadanie
twierdząc, że mają pusto w żołądkach. A Zayn Jak zawsze śpi do popołudnia więc
czasem trudno go zobaczyć na nogach o tej godzinie i teraz pewnie wyobrażasz
sobie jak dajemy rade go zwalić z łóżka podczas tras koncertowych, ale muszę Ci
przyznać, że jest to dla nas nie lada wyzywanie, bo sama już nieraz zdążyłaś
zauważyć jaki on jest upierdliwy a co do spania to już w ogóle, najchętniej
przeleżałby cały dzień w domu …-Nawijał jak najęty, a kiedy tak mówił
zastanawiałam się jaką Harry miał ważną sprawę. Ale postanowiłam więcej się tym
nie zadręczać tylko jednym uchem słuchać Liama a drugim kontrolować wszystko
dookoła…
-Liam, ona ma Cię pewnie
już serdecznie dość. Nawijasz jak katarynka.-Usłyszałam w progu ten
rozpoznawalny głos. Louis. Spojrzałam na niego niepewnie nie wiedząc jak się
zachowywać. Uśmiechnął się zachęcająco.
-Eh, przepraszam Cię Ell.
Nie chciałem żebyś się przeze mnie zanudziła na śmierć. Zostawiam was samych.
Do zobaczenia później. -Pożegnał się zdezorientowany.
-Wcale nie mnie
zanudzałeś Liam i cześć! -Odkrzyknęłam kiedy już prawie zatrzaskał za sobą
drzwi w odpowiedzi dał mi jedynie szczery uśmiech, ale to pozwoliło mi się zadowolić
tym gestem.
-A więc czujesz się już
lepiej?- Jego wzrok stał się o kroć poważniejszy niż pięć sekund temu.
-Tak, czuje się już
znacznie lepiej.-Szepnęłam nadal na niego nie patrząc, ciągle gdzieś wywracałam
oczami, to spoglądając na podłogę, to na okno lub też na ściany, co wydawało
się bardziej ciekawsze i odważniejsze niż patrzenie na mojego partnera, w sumie
to już sama nie wiedziałam czy on nadal nim był.
-Ellen?- Wypowiedział
moje imię spoglądając na mnie tymi swoimi morskimi oczami. Przez chwile
opierałam się temu wszystkiemu, ale wtedy on sięgnął dłonią po moją brodę i
odwrócił moją twarz ku sobie. To było takie przytłaczające kiedy na mnie
patrzył. Nie wiedziałam gdzie podziać własny wzrok. Wzdrygnęłam się lekko kiedy
swoim kciukiem spenetrował mój policzek ocierając go lekko o usta. Przymknęłam
na chwile powieki, ale już po sekundzie otrzeźwiałam zdając sobie sprawę, że to
wcale nie jest sprawiedliwe w stosunku do niego ani też do Harrego.
-Może lepiej nie…- Popatrzyłam
na niego przerażona. Wstał, spojrzał na mnie z osłupieniem na twarzy i wyszedł.
–Louis… -Szepnęłam ale nawet nie byłam pewna czy to usłyszał, nie byłam pewna
czy chciał słyszeć. Po prostu wyszedł. Czego ty tak naprawdę chcesz? Usłyszałam
ten denerwujący głos w mojej głowie. Nie zdążyłam nic nawet dobrze przemyśleć
iż w progu drzwi pojawił się mój lekarz.
-Jak tam samo poczucie
koleżanko?- Uśmiechnął się na wstępie i przybliżył się o kilka kroków. Tak aby
móc ze mną swobodnie porozmawiać. Byłam ogromnie wdzięczna, że mieli tutaj
lekarza który tak dobrze posługiwał się angielskim.
-Bywało
gorzej.-Odpowiedziałam sarkastycznie, ale mimo wszystko na mojej twarzy pojawił
się dość skromny uśmieszek.
-Dobrze wiedzieć. Dzwonił
twój ojciec, był strasznie zmartwiony całą tą sprawą, chciał nawet przyjechać ale
go uspokoiłem tak aby nie robił głupstw. Niedługo i tak będziesz już w stanie
normalnie funkcjonować. Zszycia się do końca nie zagoiły ale to potrwa kilka
dni i będzie wszystko w porządku. Muszę przyznać, że nieźle przywaliłaś głową
ale całe szczęście, że nie ma poważniejszych dolegliwości…- Tak się przysłuchiwałam
tej jego paplaninie. Aż w końcu musiałam zapytać.
-Skąd Mój tata się
dowiedział, że wylądowałam w szpitalu? Przecież o to nie prosiłam! Po za tym
jestem już pełnoletnia i nie potrzebuje aby ktoś dzwonił do mojego ojca.-Syknęłam
rozwścieczona.
-Proszę się nie
denerwować. To nie była moja decyzja ani nikogo ze szpitala, twoi przyjaciele
stwierdzili, iż twój tata powinien wiedzieć i tak to się właśnie potoczyło. Ale
proszę się na nich nie gniewać chcieli tylko twojego dobra.-Tłumaczył się
trochę poirytowany moimi skokami nastroju.
-Jasne.-Przytaknęłam
dalej nie wierząc w to, że zadzwonili do mojego ojca. Nie chciałam tego, nie
chciałam.
-To ja już pójdę, proszę
odpoczywać.-Lekarz skierował się w stronę wyjścia.
-Doktorze?
-Słucham? -Ponownie się
odwrócił w moją stronę.
-Czy mógłby pan poprosić
aby nikt tu do mnie nie zaglądał? -Zapytałam pewna tego co mówię.
-Nie rozumiem… -Zmarszczył
brwi dając mi do zrozumienia, że moje zachowanie jest dość dziwne.
-Niech tu nikogo nie
wpuszczają, okej?
-Nawet twoich przyjaciół?
-Zapytał ostrożnie zapewnie bojąc się mojego kolejnego wybuchu.
-Nawet ich.-Przytaknęłam
ze spokojem obracając się na drugi bok łóżka.
-W porządku przekaże
pielęgniarką.
-Dziękuję.-Szepnęłam
prawie niesłyszalnie.
Swobodnie rozłożyłam się
na łóżku po czym bezproblemowo zasnęłam. Tak jak prosiłam dzisiejszego dnia
nikt mnie nie odwiedził, tak samo było z kolejnymi. Na moją prośbę nikt nie
mógł tu wchodzić do póki sama tak nie zdecyduje. Było trochę pusto, bez tych
kłótni, wrzasków, ściszonych głosów ale dawałam rade. Chciałam po prostu
odpocząć od tego wszystkiego, przemyśleć parę rzeczy, spraw które ciągle były
rozbudzone w mojej głowie. Nie byłam pewna czy do końca się to udało, ale
pomału w głębi duszy coś sobie uświadamiałam…
Ktoś mocno zapukał w
drzwi, nieco się wzdrygnęłam ponieważ byłam dość zamyślona, trochę schowana w
tym drugim świecie. Ale ciężkie stukanie dłoni o drzwi wybudziło mnie z tego transu.
-Dzień dobry.- Przed moją
twarzą pojawiła się sylwetka lekarza.
-Dzień
dobry.-Odpowiedziałam miło.
-Mam dobrą wiadomość! -Zaczął
pewnie starszy mężczyzna.
-No więc słucham? -Zaciekawiłam
się.
-Badania skończone. Rany
zagojone, wszystko wskazuje na to, że mogę Cię już wypisać bez żadnych
skrupułów. A co najlepsze nawet już dziś. -Przez Chwile wpatrywałam się w niego
ponieważ dopiero po chwili dotarły do mnie te słowa.
-Świetnie.- Było mnie
stać tylko na tyle. Cieszyłam się, że w końcu wychodzę ale było mi to nie na
rękę, że znów będę musiała się zmierzać z tym okropnym światem który co chwile
dawał mi nieźle w kość jak wrodzony szatan, straszne.
-Możesz się już spakować dzwoniłem
do twoich znajomych. Kazali tylko przekazać, że od razu jedziecie na lotnisko.-
Wypowiedział te słowa z takim szybkim obrotem, przez to na chwile nad nimi
pozostawiłam pytajnik. Na lotnisko? To oznaczało tylko jedno, wracamy do domu.
Natychmiastowo na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo tego, że tak bardzo
chciałam pozostać sama, przynajmniej kiedy tylko dolecimy do domu będę mogła
się w nim zamknąć i nie dopuszczać nikogo do drzwi, to byłoby dla mnie
najprostsze i najlżejsze rozwiązanie do tej pory. Poczułam w sobie pewną ulgę.
W progu drzwi zauważyłam pielęgniarkę która często zmieniała mi opatrunki i
sprawdzała czy wszystko ze mną w porządku. Dostrzegłam, że w prawej ręce trzyma
moje czarne rurki i szarą bluzę, w prawej miała zahaczone na palcach moje
czerwone rozchodzone vansy. Uśmiechała się na wejściu.
-Twój chłopak kazał Tobie
przekazać te rzeczy. Powiedział, że będzie czekał na korytarzu.-Powiedziała z
uśmiechem i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. Czyli miałam się przebrać i iść
tam do „Mojego chłopaka”? Ostatnim razem kiedy go widziałam, wyszedł bez słowa.
Ubrałam na siebie szybko przywiezione mi ubrania, włosy związałam w luźnego
koka, chwyciłam telefon który leżał na półce i wyszłam. Spuściłam głowę
wlepiając oczy w interesująco brudną podłogę, robiąc przy tym skromne kroki.
Szłam przed siebie z nadzieją, że może jednak nikt na mnie nie czeka, a już na
pewno nie Louis.
-Wybierasz się gdzieś? -Usłyszałam
za sobą ten zachrypnięty głos. Podniosłam głowę ku górze aby się nie
rozczarować, tak to był Harry. Czyli to był ten „mój chłopak”?
-Nie, nie…- Zmieszałam się
lekko nie wiedząc co powiedzieć.
-Stęskniłem się za Tobą.-
Podszedł ostrożnie do mojej osoby po czym ostrożnie się przytulił.
-Ja za Tobą też, Harry.-
Uścisnęłam go mocniej, a jego usta powędrowały na mój policzek lekko go musnął
a po chwili przycisnął usta mocniej widząc, że na mojej twarzy pojawił się szczery
uśmiech.
-Trochę nad tym
ubolewałem, że nie mogłem Cię widzieć… -Kiedy próbowałam coś powiedzieć, Hazza
przyłożył swój palec do moich ust tym sposobem mnie uciszając.-Lekarz mi mówił,
że najlepiej będzie żebyśmy Cię nie odwiedzali przez te kilka dni, tylko z
powodu twojego własnego samopoczucia. Stwierdził, że powinnaś odpocząć. -Dokończył
cmokając mnie w czoło. Na mojej twarzy po raz kolejny pojawił się uśmiech.
Byłam pewna, że oni myślą iż po prostu nie mam ochoty się z nimi widzieć, a ten
miły facet przekształcił to wszystko, że to tylko i wyłącznie z powodu
bezpieczeństwa. Byłam mu strasznie wdzięczna.
-Gdzie wszyscy? -Zapytałam
żeby bezpiecznie odwrócić jego uwagę od tamtego tematu.
-W domu.-Odpowiedział
krótko. Spojrzałam na niego
podejrzliwie.
-Jak to w domu? -Zagadnęłam
ponownie pragnąc więcej szczegółów na ten temat. Nie wiedziałam co mam rozumieć
przez to, że są „w domu”.
-Wylecieli już wczoraj.
Powiedziałem, że ja się Tobą zajmę.- Odpowiedział trochę zmieszany.
-I tak po prostu się
zgodzili?- Zapytałam z niedowierzeniem, bo zawsze kiedy coś robili to grupowo.
-Było trochę sprzeczek na
ten temat, ale się zgodzili. Nie drążmy już tego tematu tylko zbierajmy się
już, bo wyjdzie na to, że nie zdążymy na samolot i będzie kłopot.- Stwierdził
chwytając mnie za rękę i prowadząc w stronę wyjścia.
-Wcale nie byłoby
problemu.- Szepnęłam cichutko pod nosem prawie niesłyszalnie. Nie zdając sobie
sprawy, że Harry mógł to usłyszeć, ale jednak.
-Sugerujesz coś konkretnego?
-Zapytał z chytrym uśmieszkiem zastawiając mi drogę własnym ciałem.
-Nie, nie.
Absolutnie.-Zaprzeczyłam trochę się czerwieniąc.
-Możemy
zostać.-Stwierdził muskając ponownie mój policzek.
-Co? Gdzie? –Odsunęłam się
od niego ze dwa kroki w tył.
-Możemy jeszcze zostać
dwa dni, tutaj w Paryżu.- Zaczął błądzić swoimi oczami po mojej twarzy.
-Nie Harry. Dobrze wiesz,
że nie możemy.-Popatrzyłam na niego przecząco, próbując się oswobodzić z jego
ramion.
-Wezmę to wszystko na
siebie. Zrób to dla mnie i zostańmy tu jeszcze, proszę.-Przejechał palcami po
mojej tali, przybliżając moje ciało do swojego.-Proszę. -Szepnął mi do ucha
zbliżając swoje usta do moich…
Odsunęłam się od niego,
żeby chociaż pomiędzy naszymi twarzami była jakaś ściana.
-Zgoda, ale tylko dwa
dni.-Szepnęłam cicho a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
***
Booooring! :(
Piszcie w komentarzach co wam się podoba a co nie, okej :)?
Wiem, że rozdział trochę nudnawy ale zapewniam, że już niedługo będzie więcej akcji :)
+ Padło pytanie ile jeszcze rozdziałów do końca? No więc jeśli mam odpowiedzieć tak szczerze to już zastanawiałam się nad końcem, miałam w planie kilka rozdziałów i wielki THE END. BUT to nie zależy tylko ode mnie ale także od was :) x
++Nowy rozdział pojawi się wtedy gdy nadejdzie wena x