sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 15 :)x



Dlaczego ich to wszystko, tak śmiertelnie bawiło? Raczej im nie przyszło do głowy żeby chociaż trochę odpuścić. Rozumiem, że trochę upokorzyłam się na poprzednim spotkaniu wzbranianiem, że wcale nie jestem ich fanką. No ale przecież mówiłam prawdę. Mimo, że jestem okropnie pyskata i niesamowicie wredna to nie znaczy, że moja wrażliwość całkiem znikła .. otóż to! Wcale nie znikła. Co miałam w tej chwili zrobić? Przecież chyba nie zacznę pokrywać się śmiechem równo z nimi, skoro cała ja tak strasznie ich bawię. Widziałam, że tylko Liam przyglądał mi się uważnie i wywnioskowałam z jego wzroku, że wie iż w tej chwili wcale nie jest mi łatwo. Myślę, że moją skłonność do płakania odziedziczyłam po mamie.. Właśnie po mojej mamie. Pięknie znów się zaczyna. Oczy się zaszkliły. Lekko obróciłam głowę poszukując wzorkiem moich przyjaciółek, dostrzegłam je, ale w żadnym stopniu nie były zainteresowane jak podle czuje się w tej chwili, chyba nikt nie mógł mnie już wyratować z tej presji.  Pochyliłam lekko głowę co spowodowało, że moje włosy opadły na całą moją twarz. Mimo, że zacisnęłam powieki to i tak nic nie dało. Oczy zaczęły przepełniać się widocznymi łzami, przetarłam je lekko dłonią. Podniosłam głowę i spojrzałam na miny zgromadzonych.  Oni dopiero po chwili zauważyli, że ta cała sytuacja nie jest na miejscu, co spowodowało, że ich twarze przybrały poważniejszych rys i z nagła na tych idealnych ryjach pojawiło się zdumienie pokryte lekkim zmieszaniem. Liam tylko popatrzył na resztę karcącym wzorkiem. Od początku się nie śmiał, jako jedyny zachował stoicki spokój. Podszedł do mnie i przytulił. Nie było tak jak z mego snu, ponieważ tylko on się odważył podejść. A może tu nie chodziło o odwagę ? Tylko o własną dumę której pozostałej  reszcie najwidoczniej brakowało. Ponownie podniosłam na nich wzrok, przypominali stojaki do ubrań. Stali po prostu jak wrośnięci do podłogi. Louis zrobił pierwszy krok.. i drugi.


-Przepraszam?- Powiedział ze znakiem zapytania. Czy on mi jeszcze łaskę robi tym swoim przepraszam?

-Nic nie szkodzi, Louis.- Odpowiedziałam niecierpliwiąc się, największy nacisk z moich ust napłynął na jego imię. Moje myśli były dość rozszarpane, żeby realistycznie myśleć a co dopiero odpowiadać. Spojrzałam na całą resztę, Liam stał obok mnie dalej wpatrując się na chłopaków jak by chciał im przekazać coś w stylu „pogadamy sobie w domu”. Harry odsunął się od nas kawałek i przeprowadzał rozmowę z natarczywymi fankami, ale jak widać często zerkał w naszą stronę, napotykając się co jakiś czas na moje przeszklone oczy. Dużo się naczytałam o tym jaki to z niego flirciarz, ale nie wiadomo ile z tego prawdy a ile kłamstwa. Niall patrzył na mnie takim smutnym wzrokiem, co dziwo bo przecież jeszcze przed momentem kipiał śmiechem ani trochę nie przejmując się moją osobą. Zayn spoglądał na mnie wytrzeszczonymi oczyma, może ze zdziwienia? A może z jakiegoś innego powodu. Możliwe. Wyszło trochę dziwnie,  tak.. właściwie to nie trochę. To chyba jednak ja przesadziłam. Ale ostatnio emocje dość często mną targają, trzeba przyznać, że ostatnim czasem łatwo to ja nie miałam. Teraz sobie zdałam sprawę z mojej grubej warstwy głupoty, która przenikała mój calutki mózg. Tak, to oni zaczęli się ze mnie śmiać, tak! Przy wszystkich. Ale czy aby trzeba na pewno się rozklejać? Co ja chciałam tym pokazać? Pewnie zwrócić na siebie uwagę. Trzeba przyznać, że ich podejście do sprawy trochę naruszyło w pewien sposób moją wrażliwość ale to była tylko i wyłącznie moja wina. Taka prawda. Co ja tu robię skoro nie jestem ich fanką? Chyba psuję marzenia innym, skoro zajęłam to miejsce. Zachowuję się co najmniej jak kobieta w ciąży.  Raz jest świetnie a zarazem tragicznie.  Reszta fanek nie zwlekała ani chwili dłużej i tak ładnie mówiąc przyczłapały do chłopaków, centralnie klejąc się całym swoim ciałem. Stałam na uboczu, sama jak paluszek. Dziwne nie? Nie ma koło mnie ani Alice ani też Darcy. Chyba rozpoczęło się zauroczenie typu mania na punkcie one Direction. Trudno się mówi. Stałam tak przez jakieś 20 minut, brak zainteresowania moją osobą? Jakoś mnie to już za bardzo nie dołuje, to chyba przyzwyczajenie. Nagły uścisk w żołądku, nagły ból głowy no i nagłe zasłabnięcie. To do mnie podobne. Jednak mogłam się wybrać na te cholerne badania, przynajmniej nie było by tego zamieszania wokół mnie. Czarno przed oczami? Tak, dokładnie. Czułam, że leże na czymś miękkim. Otworzyłam oczy. Jak zawsze te perfidne białe ściany, te cholerne białe łóżko i te diabelskie pomieszczenie. Tym razem bez kroplówki, co za ulga. Nie odzywałam się ani słowem. Czyżbym znów była w śpiączce a to co się stało było snem? To do mnie dość podobne. Do Sali wszedł ojciec, towarzyszył mu lekarz, chyba ten co poprzednim razem.

-Dzień dobry, panienko.- Przywitał mnie z uśmiechem.

-Znów byłam w śpiączce?- Spytałam obojętnie. Ale kiedy przed przeźroczystymi drzwiami przejechała mi sylwetka Louis’a  i w oddali dosłyszałam męskie głosy, to już byłam pewna iż to nie była śpiączka. Tylko co oni tu robią?

-Nie, kochanie to nie była śpiączka.- Zaśmiał się mój tato.

-A więc co ja tu robię?- Spytałam lekko poirytowana. Ciągle ląduje w szpitalu, a to nie jest normalne. Nienawidzę szpitali, do tego dominuję tu kolor biały, a to kojarzy mi się z zakładem psychiatrycznym a po za tym nie przyjemnie tu pachnie, raczej to nie moje klimaty, ale kto lubi szpitale? Raczej mała liczba osób.

-No to zacznijmy od tego młoda damo, że strasznie się zaniedbujesz. Po pierwsze twoja waga strasznie się obniżyła po poprzedniej wizycie, a to definitywnie nie wróży za dobrze. Jesteś osłabiona z powodu małej ilości pokarmu w twoim organizmie. Z badań wynikło, że bez przerwy żyjesz w ciągłym stresie co w tak młodym wieku nie jest dobre, a w twoim przypadku to już niedopuszczalne. Więc od teraz, więcej jedzenia a mniej stresu! Bo jeśli nie posłuchasz mojej rady, będziemy musieli nieco przedłużyć twoją wizytę tu w szpitalu.- Mówił jak najęty. Boże, gdybym miała przebywać dłużej niż jeden dzień w pomieszczeniu z tym mężczyzną moje nerwy by nie wytrzymały.  Ale jego ostatnie zdanie dało mi trochę do zrozumienia, że jednak muszę wziąć się w garść, bo jeśli nie to będę skazana na tego lekarza, który wcale nie przypadł mi do gustu.


-W porządku, przecież nie mam zamiaru tu siedzieć nie wiadomo ile. Są wakacje, nie będę marnować je, leżąc w szpitalu.- Powiedziałam całkiem poważnie.

-Dobrze, ale nie łódź się, że od tak Cię wypuścimy. Musimy przeprowadzić jeszcze kilka badań. Poza tym jesteś jeszcze bardzo osłabiona.- Stwierdził gestykulując ręką.

-Więc, ile tu posiedzę?- Spytałam całkiem pozbawiona jakichkolwiek nadziei.

-Jak wszystko dobrze pójdzie to jakieś dwa dni, ale jeszcze nic nie wiadomo.- Wypowiedział te słowa po czym zaciągnął mojego tatę na korytarz.

-Dwa dni u jego boku?- Te pytanie skierowałam sama do siebie, było pokryte wielkim oburzeniem.

-Nie! U naszego.- Powiedział rozbawiony… Louis? Tak to on w tej chwili przemówił, koło jego osoby stał Harry, równie mocno się uśmiechając.

-Nie, dziękuję.- Sprostowałam a do mojego umysłu od razu wpadł mętlik. Ale to chyba oni tak na mnie działali. Może jednak znów się obudzę, a to wszystko okażę się śpiączką? Zabawnie by było. A raczej strasznie.

-W sumie to nie masz nic do gadania.- Stwierdził pozytywnie nastawiony Tomlinson. A tak a propos to jeszcze nigdy nie widziałam jego miłej strony, nawet nie wiedziałam, że taka istnieje.

-Gdzie jest Darcy i Alice?- Spytałam omijając jego mowę.

-Poszły coś zjeść z resztą chłopaków, nie długo wrócą.- Uśmiechną się promiennie Tomlinson.

Tego jeszcze nie było, no po prostu nie dowierzam czyli jednak skusiły się ich urokowi i poległy. Ale nie było co im truć, przecież ja od jakiegoś czasu nie lepiej się zachowywałam.

-Jeśli mogę zapytać, to od kiedy ty taki pozytywnie nastawiony do świata?- Skierowałam natychmiastowo na niego oczy, niecierpliwie wyczekując odpowiedzi. Przecież jeszcze nie dawno nie okazywał mną ani trochę zainteresowania, dostrzegał tylko swój czubek nosa i nic po za tym. A teraz od tak błyszczy uśmiechem ciągle obdarowując mnie takim samym. Co się z tym człowiekiem dzieje?  Dziewczynę można tu usprawiedliwić podskokiem hormonów, okresem, a jego? Chyba ludzką głupotą plus zupełnym niezdecydowaniem.

-To ja może zwijam po kawę, chcecie coś?- Spytał roześmiany Harry, lustrując nasze miny, był dość nie spokojny. Chyba nie z byle powodu chciał się zwinąć.

-Nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie z nią sam na sam!- Powiedział z poważną miną Lou, a Styles nie reagując na jego krzyki zniknął nam z oczu.

Świetnie, teraz muszę zostać z tym bałwanem, który do tego traktuje mnie jak jakąś zarazę. Naprawdę zabolało. A w jego głosie mogłam dostrzec, że z którejś strony mówi poważnie. Chodź mogłam się domyślić, że dla niego był to tylko kolejny żart, to nie oznaczało to, że go zaakceptuję popierając jego zmienność humorów.

-Jeśli tak bardzo przeszkadza Ci moje towarzystwo w każdej chwili możesz wyjść.- Powiedziałam udając obojętność po czym obróciłam się na drugi bok tak żeby móc go nie widzieć.  Słyszałam jak się przybliża, robił to powoli ale jego kroki nie ustawały dopóki nie znalazł się na moim łóżku. Nie, nie położył się koło mnie ale usiadł na brzegu mojego bialutkiego łóżka. Wgapiałam się w jeden punkt nie zwracając na niego uwagi.

-Czemu ty jesteś taka obrażalska?- Spytał kręcąc głową. Niech lepiej popatrzy na siebie to nie ja ciągle go obrażam lecz przeciwnie.

-Wcale nie.- Syknęłam oschle.

-No widzisz!- Burknął. Kretyn po prostu kretyn, nic więcej.

-Już mówiłam , że jeśli nie podoba Ci się moje..

Nie mogłam dokończyć tego zdania bo wiecie co ten debil zrobił? Pocałował mnie. Perfidnie mnie pocałował. Najpierw okazuje mi jak tak bardzo go irytuje a potem mnie całuje, czy to jest chociaż trochę normalne? Ani trochę. Tak mimo, że ten koleś tak bardzo działał mi na nerwy to ten pocałunek spodobał mi się całkowicie. Oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy koloru whisky. Przypatrywał im się tak przez pewną chwilę, nie denerwowało mnie to, raczej  na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu który nie ukazywał się całkowicie, bo nie chciałam mu pokazać jak bardzo sprawił mi przyjemność tym wyczynem, pomyślał by, że nie wiadomo co sobie wyobrażam a tego na pewno nie chciałam.

-O! Widzę, że ktoś tu wygrał zakład.- Tak znikąd odezwał się Harry. Obróciłam głowę w przeciwną stronę i ujrzałam tam Stylesa który opierał się o drzwi i a jego brwi znacznie podskakiwały do góry.

Zakład? A więc to był jakiś zakład? Dobra po prostu już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Czy moje życie musi być tak pełne emocji i tak bardzo zaskakujące? Chyba tak. Chyba wszystko stworzone na tym świecie jest po to aby komplikować mi życie, ale to już kwestia przyzwyczajenia którą w pełni zaakceptowałam.

-Harry.- Mrukną Tomlinson oskarżycielskim tonem. Jak widać jego przyjaciel się wygadał.-Zamilcz.

-Mówił już Ci ktoś, że jesteś egoistycznym samolubem? – Spytałam już całkiem wywrócona z równowagi. Ten cholerny idiota znów się ze mną bawił. Czy ja zawsze muszę mieć tego cholernego pecha? Jak widać zachowuje się identycznie jak w mojej śpiączce. Tylko, że jest kilka różnić. Ponieważ tam wyznał mi miłość i okazywał prawdziwą skruchę, a tutaj tylko się mną bawi.

-To nie tak jak myślisz, my tylko chcieliśmy..- Zaczął Lou.

Nienawidzę tego cholernego zdania „to nie tak jak myślisz” Skąd oni wszyscy mogą wiedzieć co ja w tej chwili myślę? Raczej nie są w stanie się tego spodziewać, nie jestem zbyt przejrzystą osobą.

-Nie obchodzi mnie już co wy takiego chcieliście.

-Przepraszam.- Pochylił głowę z markotną miną.

-Ładnie to się tak bawić czyimiś uczuciami? – Spytałam już obojętnie, byłam całkiem opadnięta z sił. Obejrzałam się w bok tam gdzie wcześniej stał Harold, ale zniknął. Czy on zawsze musiał znikać kiedy coś się działo?

-Jak by to powiedzieć.. Nie chcieliśmy Cię urazić tylko odrobinę rozruszać.- Odpowiedział zmieszany.

-Rozruszać?- Momentalnie parsknęłam śmiechem.

Czy im się całkiem poprzewracało w głowie? A więc chcieli mnie trochę rozruszać? Po prostu brak słów, takiego okazu idiotów to ja jeszcze nigdy w życiu nie widziałam.. Nawet nie pozwoliłam dojść mu do słowa iż naprawdę nie miałam już sił słuchać jak to oni chcieli mnie rozruszać.

-Po prostu nic nie mów, pozostaw to dla siebie.- Szepnęłam przecierając zaspane oczy.- A teraz wyjdź, ponieważ chcę mi się spać.

Dokładnie wysłuchał mojego polecenie po czym zniknął za dobrze znanymi mi drzwiami. Od razu zasnęłam, byłam na tyle zmęczona, że moje powieki natychmiastowo się zamknęły i odleciały w krainę wszystkiego co możliwe.

..

Spojrzałam na ekran komórki, była równa dwudziesta. Powróciłam wzorkiem do okna dopiero teraz dostrzegłam na krześle obok łóżka ludzkie cało, bo sylwetce dostrzegłam Tomlinsona, miał opuszczoną głowę w dół i niesłyszalnie pochrapywał.  Świetnie jeszcze mi tego brakowało. Może i wyglądał tak bezbronnie kiedy spał.. ale właśnie kiedy spał. Popatrzyłam na niego ostatni raz.

-Tomlinson, mam nadzieję, że poznam Cię na tyle dobrze, żeby uznać Cię za człowieka który jest warty wszystkiego ale do tego raczej musisz dać mi trochę czasu. Wszyscy musicie.- Powiedziałam do siebie.

Odetchnęłam z ulgą, że jakoś przeżyłam ten dzień, po czym ponownie odwróciłam swoje ciało w przeciwną stronę, żeby widok Louisa nie rozpraszał mnie w jakikolwiek sposób. Po dłuższym zwlekaniu zasnęłam.




****


Witam was! :) Trochę się zamęczyłam przy tym rozdziale :O! Jakieś kilka godzin, ale jeden powód to pewnie taki, że pisałam na Fb z jakimś Turkiem z omegle, koleś ma 21 lat i jest mega podobny do Zayna :D Jakoś się dogadaliśmy xD Ale mniejsza z tym moim zdaniem poprzedni rozdział jest przy tym cudem, ponieważ ten to całkowita klapa :( I’m so sorry. Mimo to dziękuję za wszystko i oczywiście za ciągłą motywacje :)x Kocham was wszystkich ;3


+ Anooshkaa  nie martw się będzie z autografem :) !  Dziękuje, za wszelkie pomysły które mi podsyłacie : )! Curly dziękuję, dziękuję <3 Za to, że komentujecie!
Omg jest już 00;50 tak piekielnie chcę mi się smiać.. tak źle napisałam bo jestem nie przytomna, nie śmiać tylko spać! :O więc dobranoc, zrozumiem jeśli ten rozdział nie przypadnie wam do gustu bo sama jestem zawiedziona..

Do tego czcionka mi  wariuje, raz jest bardziej czarna z później mniej :O










22 komentarze:

  1. jest świetny,ale nie mam za bardzo czasu na czytanie Twojego bloga:c czego bardzo żałuję :C muszę nadrobić! :D pisz dalej! czekam za następnym <3 @ILoveLarry18

    OdpowiedzUsuń
  2. Ćśśśśś... Mi sie tam podoba ten rozdzial :)
    Czekam na nastepny ;D
    Pozdrowionka xx
    @Kassja3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny też rozdział, taki trochę zakrecony, czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Supeerr grr ;** Oby boh była z Lou <33 KatyK_LouT

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Podoba mi się jak nie wiem :D Pisz Dalej Bejbe xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju dziewczyno ja na prawde dziękuję ci że dałaś mi link do tego bloga na Twitterze ! Ogółem cały blog extra a teraz jeszcze ten zwrot akcji . Mam nadzieję że będziesz częściej dodawała rozdziały . ~ Pozdrawiam @ananasludwik

    OdpowiedzUsuń
  7. ONA POWINNA BYC NA NICH WŚCIEKŁA XD ale rozdzial swietny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. swietny ten rozdział :D czekam na nexta. :D @MarlenaLoczek1D

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham,kocham,kocham,kocham,kocham ! <3 kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Bejbe jak zawsze boskie kocham twoje opowiadanie po prostu świetne !!!!! www.diall-love-4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. no no czyżby nas Louis się zakochał ;) haha rozdział świetny, jak zawsze zresztą;) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham twój blog ! ♥♥ czekam na kolejny rozdział ! xx
    @potato_bitches

    OdpowiedzUsuń
  13. Coraz lepsze!!! :D Lubie, uwielbiam i kocham! ♥♥ Biedna Ellen długo będzie się męczyła z takimi słodkimi Debilami?:D hahh Liam jak zawsze zachował powage w takiej sytuacji :D hihhi a Lou ehhh Lou :D Kochane Wariaty! :D ♥♥ xxxx
    Bardzo się ciesze, że trafiłam na Twój blog i że informujesz mnie o nowym rozdziale! Zawsze jak dasz info od razu czytam, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej! :D heh ♥♥ xxx
    @anooshkaa

    OdpowiedzUsuń
  14. nie gadaj głupot rozdział jest super ♥♥Lou rozwala system wariat :D i czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko matko matko matko.... kocham cb opowiadanie i jeszcze raz cb <3
    ok jak widzisz emocje mnie poniosły...
    wdech...wydech...wdech.. wydech...
    Pacze sb 1 w nocy a ty nowy rozdział *o* jesteś WIEELKA!!
    Ellen znowu w szpitalu... znienawidziłam właśnie szpitale ale za to wątek z Lou w szpitalu był hjgsgvhdvcdhbca *_*
    pocałował ja dla zakładu? serio Sytles musiałeś to spieprzyć?
    serio uważasz że poprzedni rozdział przy tym jest cudem? noo weź! a więc wyrażę swoje skromne zdanie co do tego co napisałaś. Słuchaj przeczytałam jak wiesz wszystkie twoje rozdziały i kazdy kolejny dla mnie jeste lepszy od poprzedniego dlatego wez mnie nie załamuj i jak ci się nie podoba to co napisałaś to po prostu przeczytaj jeszcze raz i doceń to że w ogule piszezsz i tak wiele osób komentuje bo uwierz jakby to była taka klapa jak uważasz to na 100% bym nie czekała na kolejny rozdział ba w ogule bym nie czytała. ale jak widzć ciągle tu jestem i to stało sie juz moim uzależnieniem ze nawet jeżeli mnie nie informujesz o rozdziale to i tak cooodziennie sprawdzam czy jest noowy :) a na dodatek nie wiem jak bym funkcjonowała bez komentowania! dzięki temu choć trochę wyrażam siebie i I LIKE IT!! a jak mi jeszez raz napiszesz że to rozdział to klapa to znajde cie i wybije ci to z głowy raz a porządnie. nie zartuje :P

    dobra poowoli koniec mojego jakrze zacnego jednostronnego opowiadania ciąg dalszy będzie pod następnym rozdziałem który mam nadzieje dodasz znowu tak szybko. jak trzeba to dodaj nawet w nocy (ja czuwam :)
    hmmm chyba zacznę pisać opowiadanie bo moje komentarze są cooraz dłuższe... haha :D

    twoja "Curly" :*
    @smileforme_now

    OdpowiedzUsuń
  16. Jednym słowem boski ! przeczytałam cały na raz ! :) Obiecałam że wpadne to wpadłam.I nie żałuje :) Czekam na next <3 @officialNikolaa

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział na http://its-between-me-and-you.blogspot.com/
    Ps. Nie wiem czy mam cię tu informować, więc najlepiej daj mi znać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A mi się bardzo podoba! *.*

    OdpowiedzUsuń