Dlaczego ich
to wszystko, tak śmiertelnie bawiło? Raczej im nie przyszło do głowy żeby
chociaż trochę odpuścić. Rozumiem, że trochę upokorzyłam się na poprzednim
spotkaniu wzbranianiem, że wcale nie jestem ich fanką. No ale przecież mówiłam
prawdę. Mimo, że jestem okropnie pyskata i niesamowicie wredna to nie znaczy,
że moja wrażliwość całkiem znikła .. otóż to! Wcale nie znikła. Co miałam w tej
chwili zrobić? Przecież chyba nie zacznę pokrywać się śmiechem równo z nimi,
skoro cała ja tak strasznie ich bawię. Widziałam, że tylko Liam przyglądał mi
się uważnie i wywnioskowałam z jego wzroku, że wie iż w tej chwili wcale nie
jest mi łatwo. Myślę, że moją skłonność do płakania odziedziczyłam po mamie..
Właśnie po mojej mamie. Pięknie znów się zaczyna. Oczy się zaszkliły. Lekko
obróciłam głowę poszukując wzorkiem moich przyjaciółek, dostrzegłam je, ale w
żadnym stopniu nie były zainteresowane jak podle czuje się w tej chwili, chyba
nikt nie mógł mnie już wyratować z tej presji.
Pochyliłam lekko głowę co spowodowało, że moje włosy opadły na całą moją
twarz. Mimo, że zacisnęłam powieki to i tak nic nie dało. Oczy zaczęły
przepełniać się widocznymi łzami, przetarłam je lekko dłonią. Podniosłam głowę
i spojrzałam na miny zgromadzonych. Oni
dopiero po chwili zauważyli, że ta cała sytuacja nie jest na miejscu, co
spowodowało, że ich twarze przybrały poważniejszych rys i z nagła na tych
idealnych ryjach pojawiło się zdumienie pokryte lekkim zmieszaniem. Liam tylko
popatrzył na resztę karcącym wzorkiem. Od początku się nie śmiał, jako jedyny
zachował stoicki spokój. Podszedł do mnie i przytulił. Nie było tak jak z mego
snu, ponieważ tylko on się odważył podejść. A może tu nie chodziło o odwagę ?
Tylko o własną dumę której pozostałej reszcie najwidoczniej brakowało. Ponownie podniosłam
na nich wzrok, przypominali stojaki do ubrań. Stali po prostu jak wrośnięci do
podłogi. Louis zrobił pierwszy krok.. i drugi.
-Przepraszam?-
Powiedział ze znakiem zapytania. Czy on mi jeszcze łaskę robi tym swoim
przepraszam?
-Nic nie
szkodzi, Louis.- Odpowiedziałam niecierpliwiąc się, największy nacisk z moich
ust napłynął na jego imię. Moje myśli były dość rozszarpane, żeby realistycznie
myśleć a co dopiero odpowiadać. Spojrzałam na całą resztę, Liam stał obok mnie
dalej wpatrując się na chłopaków jak by chciał im przekazać coś w stylu „pogadamy
sobie w domu”. Harry odsunął się od nas kawałek i przeprowadzał rozmowę z
natarczywymi fankami, ale jak widać często zerkał w naszą stronę, napotykając
się co jakiś czas na moje przeszklone oczy. Dużo się naczytałam o tym jaki to z
niego flirciarz, ale nie wiadomo ile z tego prawdy a ile kłamstwa. Niall patrzył
na mnie takim smutnym wzrokiem, co dziwo bo przecież jeszcze przed momentem
kipiał śmiechem ani trochę nie przejmując się moją osobą. Zayn spoglądał na
mnie wytrzeszczonymi oczyma, może ze zdziwienia? A może z jakiegoś innego
powodu. Możliwe. Wyszło trochę dziwnie,
tak.. właściwie to nie trochę. To chyba jednak ja przesadziłam. Ale
ostatnio emocje dość często mną targają, trzeba przyznać, że ostatnim czasem
łatwo to ja nie miałam. Teraz sobie zdałam sprawę z mojej grubej warstwy
głupoty, która przenikała mój calutki mózg. Tak, to oni zaczęli się ze mnie
śmiać, tak! Przy wszystkich. Ale czy aby trzeba na pewno się rozklejać? Co ja
chciałam tym pokazać? Pewnie zwrócić na siebie uwagę. Trzeba przyznać, że ich
podejście do sprawy trochę naruszyło w pewien sposób moją wrażliwość ale to
była tylko i wyłącznie moja wina. Taka prawda. Co ja tu robię skoro nie jestem
ich fanką? Chyba psuję marzenia innym, skoro zajęłam to miejsce. Zachowuję się co
najmniej jak kobieta w ciąży. Raz jest
świetnie a zarazem tragicznie. Reszta
fanek nie zwlekała ani chwili dłużej i tak ładnie mówiąc przyczłapały do
chłopaków, centralnie klejąc się całym swoim ciałem. Stałam na uboczu, sama jak
paluszek. Dziwne nie? Nie ma koło mnie ani Alice ani też Darcy. Chyba rozpoczęło
się zauroczenie typu mania na punkcie one Direction. Trudno się mówi. Stałam
tak przez jakieś 20 minut, brak zainteresowania moją osobą? Jakoś mnie to już
za bardzo nie dołuje, to chyba przyzwyczajenie. Nagły uścisk w żołądku, nagły
ból głowy no i nagłe zasłabnięcie. To do mnie podobne. Jednak mogłam się wybrać
na te cholerne badania, przynajmniej nie było by tego zamieszania wokół mnie. Czarno
przed oczami? Tak, dokładnie. Czułam, że leże na czymś miękkim. Otworzyłam
oczy. Jak zawsze te perfidne białe ściany, te cholerne białe łóżko i te
diabelskie pomieszczenie. Tym razem bez kroplówki, co za ulga. Nie odzywałam
się ani słowem. Czyżbym znów była w śpiączce a to co się stało było snem? To do
mnie dość podobne. Do Sali wszedł ojciec, towarzyszył mu lekarz, chyba ten co
poprzednim razem.
-Dzień
dobry, panienko.- Przywitał mnie z uśmiechem.
-Znów byłam
w śpiączce?- Spytałam obojętnie. Ale kiedy przed przeźroczystymi drzwiami
przejechała mi sylwetka Louis’a i w
oddali dosłyszałam męskie głosy, to już byłam pewna iż to nie była śpiączka.
Tylko co oni tu robią?
-Nie,
kochanie to nie była śpiączka.- Zaśmiał się mój tato.
-A więc co
ja tu robię?- Spytałam lekko poirytowana. Ciągle ląduje w szpitalu, a to nie
jest normalne. Nienawidzę szpitali, do tego dominuję tu kolor biały, a to kojarzy
mi się z zakładem psychiatrycznym a po za tym nie przyjemnie tu pachnie, raczej
to nie moje klimaty, ale kto lubi szpitale? Raczej mała liczba osób.
-No to zacznijmy od tego młoda damo, że strasznie się zaniedbujesz. Po pierwsze twoja waga strasznie się obniżyła po poprzedniej wizycie, a to definitywnie nie wróży za dobrze. Jesteś osłabiona z powodu małej ilości pokarmu w twoim organizmie. Z badań wynikło, że bez przerwy żyjesz w ciągłym stresie co w tak młodym wieku nie jest dobre, a w twoim przypadku to już niedopuszczalne. Więc od teraz, więcej jedzenia a mniej stresu! Bo jeśli nie posłuchasz mojej rady, będziemy musieli nieco przedłużyć twoją wizytę tu w szpitalu.- Mówił jak najęty. Boże, gdybym miała przebywać dłużej niż jeden dzień w pomieszczeniu z tym mężczyzną moje nerwy by nie wytrzymały. Ale jego ostatnie zdanie dało mi trochę do zrozumienia, że jednak muszę wziąć się w garść, bo jeśli nie to będę skazana na tego lekarza, który wcale nie przypadł mi do gustu.
-W porządku,
przecież nie mam zamiaru tu siedzieć nie wiadomo ile. Są wakacje, nie będę marnować je,
leżąc w szpitalu.- Powiedziałam całkiem poważnie.
-Dobrze, ale
nie łódź się, że od tak Cię wypuścimy. Musimy przeprowadzić jeszcze kilka
badań. Poza tym jesteś jeszcze bardzo osłabiona.- Stwierdził gestykulując ręką.
-Więc, ile
tu posiedzę?- Spytałam całkiem pozbawiona jakichkolwiek nadziei.
-Jak wszystko
dobrze pójdzie to jakieś dwa dni, ale jeszcze nic nie wiadomo.- Wypowiedział te
słowa po czym zaciągnął mojego tatę na korytarz.
-Dwa dni u
jego boku?- Te pytanie skierowałam sama do siebie, było pokryte wielkim
oburzeniem.
-Nie! U
naszego.- Powiedział rozbawiony… Louis? Tak to on w tej chwili przemówił, koło
jego osoby stał Harry, równie mocno się uśmiechając.
-Nie, dziękuję.-
Sprostowałam a do mojego umysłu od razu wpadł mętlik. Ale to chyba oni tak na
mnie działali. Może jednak znów się obudzę, a to wszystko okażę się śpiączką?
Zabawnie by było. A raczej strasznie.
-W sumie to
nie masz nic do gadania.- Stwierdził pozytywnie nastawiony Tomlinson. A tak a propos
to jeszcze nigdy nie widziałam jego miłej strony, nawet nie wiedziałam, że taka
istnieje.
-Gdzie jest
Darcy i Alice?- Spytałam omijając jego mowę.
-Poszły coś
zjeść z resztą chłopaków, nie długo wrócą.- Uśmiechną się promiennie Tomlinson.
Tego jeszcze
nie było, no po prostu nie dowierzam czyli jednak skusiły się ich urokowi i
poległy. Ale nie było co im truć, przecież ja od jakiegoś czasu nie lepiej się zachowywałam.
-Jeśli mogę
zapytać, to od kiedy ty taki pozytywnie nastawiony do świata?- Skierowałam
natychmiastowo na niego oczy, niecierpliwie wyczekując odpowiedzi. Przecież
jeszcze nie dawno nie okazywał mną ani trochę zainteresowania, dostrzegał tylko
swój czubek nosa i nic po za tym. A teraz od tak błyszczy uśmiechem ciągle
obdarowując mnie takim samym. Co się z tym człowiekiem dzieje? Dziewczynę można tu usprawiedliwić podskokiem
hormonów, okresem, a jego? Chyba ludzką głupotą plus zupełnym niezdecydowaniem.
-To ja może
zwijam po kawę, chcecie coś?- Spytał roześmiany Harry, lustrując nasze miny,
był dość nie spokojny. Chyba nie z byle powodu chciał się zwinąć.
-Nie rób mi
tego. Nie zostawiaj mnie z nią sam na sam!- Powiedział z poważną miną Lou, a
Styles nie reagując na jego krzyki zniknął nam z oczu.
Świetnie,
teraz muszę zostać z tym bałwanem, który do tego traktuje mnie jak jakąś
zarazę. Naprawdę zabolało. A w jego głosie mogłam dostrzec, że z którejś strony
mówi poważnie. Chodź mogłam się domyślić, że dla niego był to tylko kolejny
żart, to nie oznaczało to, że go zaakceptuję popierając jego zmienność humorów.
-Jeśli tak
bardzo przeszkadza Ci moje towarzystwo w każdej chwili możesz wyjść.-
Powiedziałam udając obojętność po czym obróciłam się na drugi bok tak żeby móc
go nie widzieć. Słyszałam jak się
przybliża, robił to powoli ale jego kroki nie ustawały dopóki nie znalazł się
na moim łóżku. Nie, nie położył się koło mnie ale usiadł na brzegu mojego
bialutkiego łóżka. Wgapiałam się w jeden punkt nie zwracając na niego uwagi.
-Czemu ty
jesteś taka obrażalska?- Spytał kręcąc głową. Niech lepiej popatrzy na siebie
to nie ja ciągle go obrażam lecz przeciwnie.
-Wcale nie.-
Syknęłam oschle.
-No
widzisz!- Burknął. Kretyn po prostu kretyn, nic więcej.
-Już mówiłam
, że jeśli nie podoba Ci się moje..
Nie mogłam
dokończyć tego zdania bo wiecie co ten debil zrobił? Pocałował mnie. Perfidnie
mnie pocałował. Najpierw okazuje mi jak tak bardzo go irytuje a potem mnie
całuje, czy to jest chociaż trochę normalne? Ani trochę. Tak mimo, że ten koleś
tak bardzo działał mi na nerwy to ten pocałunek spodobał mi się całkowicie.
Oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy koloru whisky. Przypatrywał im się
tak przez pewną chwilę, nie denerwowało mnie to, raczej na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu
który nie ukazywał się całkowicie, bo nie chciałam mu pokazać jak bardzo
sprawił mi przyjemność tym wyczynem, pomyślał by, że nie wiadomo co sobie
wyobrażam a tego na pewno nie chciałam.
-O! Widzę,
że ktoś tu wygrał zakład.- Tak znikąd odezwał się Harry. Obróciłam głowę w przeciwną
stronę i ujrzałam tam Stylesa który opierał się o drzwi i a jego brwi znacznie
podskakiwały do góry.
Zakład? A
więc to był jakiś zakład? Dobra po prostu już sama nie wiem co o tym wszystkim
myśleć. Czy moje życie musi być tak pełne emocji i tak bardzo zaskakujące?
Chyba tak. Chyba wszystko stworzone na tym świecie jest po to aby komplikować
mi życie, ale to już kwestia przyzwyczajenia którą w pełni zaakceptowałam.
-Harry.-
Mrukną Tomlinson oskarżycielskim tonem. Jak widać jego przyjaciel się wygadał.-Zamilcz.
-Mówił już
Ci ktoś, że jesteś egoistycznym samolubem? – Spytałam już całkiem wywrócona z
równowagi. Ten cholerny idiota znów się ze mną bawił. Czy ja zawsze muszę mieć
tego cholernego pecha? Jak widać zachowuje się identycznie jak w mojej
śpiączce. Tylko, że jest kilka różnić. Ponieważ tam wyznał mi miłość i okazywał
prawdziwą skruchę, a tutaj tylko się mną bawi.
-To nie tak
jak myślisz, my tylko chcieliśmy..- Zaczął Lou.
Nienawidzę
tego cholernego zdania „to nie tak jak myślisz” Skąd oni wszyscy mogą wiedzieć
co ja w tej chwili myślę? Raczej nie są w stanie się tego spodziewać, nie
jestem zbyt przejrzystą osobą.
-Nie
obchodzi mnie już co wy takiego chcieliście.
-Przepraszam.-
Pochylił głowę z markotną miną.
-Ładnie to
się tak bawić czyimiś uczuciami? – Spytałam już obojętnie, byłam całkiem
opadnięta z sił. Obejrzałam się w bok tam gdzie wcześniej stał Harold, ale
zniknął. Czy on zawsze musiał znikać kiedy coś się działo?
-Jak by to powiedzieć..
Nie chcieliśmy Cię urazić tylko odrobinę rozruszać.- Odpowiedział zmieszany.
-Rozruszać?-
Momentalnie parsknęłam śmiechem.
Czy im się
całkiem poprzewracało w głowie? A więc chcieli mnie trochę rozruszać? Po prostu
brak słów, takiego okazu idiotów to ja jeszcze nigdy w życiu nie widziałam..
Nawet nie pozwoliłam dojść mu do słowa iż naprawdę nie miałam już sił słuchać
jak to oni chcieli mnie rozruszać.
-Po prostu
nic nie mów, pozostaw to dla siebie.- Szepnęłam przecierając zaspane oczy.- A
teraz wyjdź, ponieważ chcę mi się spać.
Dokładnie
wysłuchał mojego polecenie po czym zniknął za dobrze znanymi mi drzwiami. Od
razu zasnęłam, byłam na tyle zmęczona, że moje powieki natychmiastowo się zamknęły
i odleciały w krainę wszystkiego co możliwe.
..
Spojrzałam
na ekran komórki, była równa dwudziesta. Powróciłam wzorkiem do okna dopiero
teraz dostrzegłam na krześle obok łóżka ludzkie cało, bo sylwetce dostrzegłam
Tomlinsona, miał opuszczoną głowę w dół i niesłyszalnie pochrapywał. Świetnie jeszcze mi tego brakowało. Może i
wyglądał tak bezbronnie kiedy spał.. ale właśnie kiedy spał. Popatrzyłam na
niego ostatni raz.
-Tomlinson,
mam nadzieję, że poznam Cię na tyle dobrze, żeby uznać Cię za człowieka który jest
warty wszystkiego ale do tego raczej musisz dać mi trochę czasu. Wszyscy
musicie.- Powiedziałam do siebie.
Odetchnęłam
z ulgą, że jakoś przeżyłam ten dzień, po czym ponownie odwróciłam swoje ciało w
przeciwną stronę, żeby widok Louisa nie rozpraszał mnie w jakikolwiek sposób.
Po dłuższym zwlekaniu zasnęłam.
Witam was!
:) Trochę się zamęczyłam przy tym rozdziale :O! Jakieś kilka godzin, ale jeden powód
to pewnie taki, że pisałam na Fb z jakimś Turkiem z omegle, koleś ma 21 lat i
jest mega podobny do Zayna :D Jakoś się dogadaliśmy xD Ale mniejsza z tym moim
zdaniem poprzedni rozdział jest przy tym cudem, ponieważ ten to całkowita klapa
:( I’m so sorry. Mimo to dziękuję za wszystko i oczywiście za ciągłą
motywacje :)x Kocham was wszystkich ;3
+ Anooshkaa nie martw się będzie z autografem :) ! Dziękuje, za wszelkie pomysły które mi podsyłacie : )! Curly dziękuję, dziękuję
<3 Za to, że komentujecie!
Omg
jest już 00;50 tak piekielnie chcę mi się smiać.. tak źle napisałam bo jestem
nie przytomna, nie śmiać tylko spać! :O więc dobranoc, zrozumiem jeśli ten
rozdział nie przypadnie wam do gustu bo sama jestem zawiedziona..
Do tego czcionka mi wariuje, raz jest bardziej czarna z później mniej :O
Do tego czcionka mi wariuje, raz jest bardziej czarna z później mniej :O
jest świetny,ale nie mam za bardzo czasu na czytanie Twojego bloga:c czego bardzo żałuję :C muszę nadrobić! :D pisz dalej! czekam za następnym <3 @ILoveLarry18
OdpowiedzUsuńĆśśśśś... Mi sie tam podoba ten rozdzial :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;D
Pozdrowionka xx
@Kassja3
Fajny też rozdział, taki trochę zakrecony, czekam na nexta :3
OdpowiedzUsuńTen *
UsuńSupeerr grr ;** Oby boh była z Lou <33 KatyK_LouT
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Podoba mi się jak nie wiem :D Pisz Dalej Bejbe xD
OdpowiedzUsuńJeju dziewczyno ja na prawde dziękuję ci że dałaś mi link do tego bloga na Twitterze ! Ogółem cały blog extra a teraz jeszcze ten zwrot akcji . Mam nadzieję że będziesz częściej dodawała rozdziały . ~ Pozdrawiam @ananasludwik
OdpowiedzUsuńto jest meeega :D <33
OdpowiedzUsuńONA POWINNA BYC NA NICH WŚCIEKŁA XD ale rozdzial swietny <3
OdpowiedzUsuńswietny ten rozdział :D czekam na nexta. :D @MarlenaLoczek1D
OdpowiedzUsuńmega <3
OdpowiedzUsuńkocham,kocham,kocham,kocham,kocham ! <3 kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńBejbe jak zawsze boskie kocham twoje opowiadanie po prostu świetne !!!!! www.diall-love-4ever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńno no czyżby nas Louis się zakochał ;) haha rozdział świetny, jak zawsze zresztą;) czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńkocham twój blog ! ♥♥ czekam na kolejny rozdział ! xx
OdpowiedzUsuń@potato_bitches
Coraz lepsze!!! :D Lubie, uwielbiam i kocham! ♥♥ Biedna Ellen długo będzie się męczyła z takimi słodkimi Debilami?:D hahh Liam jak zawsze zachował powage w takiej sytuacji :D hihhi a Lou ehhh Lou :D Kochane Wariaty! :D ♥♥ xxxx
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że trafiłam na Twój blog i że informujesz mnie o nowym rozdziale! Zawsze jak dasz info od razu czytam, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej! :D heh ♥♥ xxx
@anooshkaa
nie gadaj głupot rozdział jest super ♥♥Lou rozwala system wariat :D i czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńO matko matko matko matko.... kocham cb opowiadanie i jeszcze raz cb <3
OdpowiedzUsuńok jak widzisz emocje mnie poniosły...
wdech...wydech...wdech.. wydech...
Pacze sb 1 w nocy a ty nowy rozdział *o* jesteś WIEELKA!!
Ellen znowu w szpitalu... znienawidziłam właśnie szpitale ale za to wątek z Lou w szpitalu był hjgsgvhdvcdhbca *_*
pocałował ja dla zakładu? serio Sytles musiałeś to spieprzyć?
serio uważasz że poprzedni rozdział przy tym jest cudem? noo weź! a więc wyrażę swoje skromne zdanie co do tego co napisałaś. Słuchaj przeczytałam jak wiesz wszystkie twoje rozdziały i kazdy kolejny dla mnie jeste lepszy od poprzedniego dlatego wez mnie nie załamuj i jak ci się nie podoba to co napisałaś to po prostu przeczytaj jeszcze raz i doceń to że w ogule piszezsz i tak wiele osób komentuje bo uwierz jakby to była taka klapa jak uważasz to na 100% bym nie czekała na kolejny rozdział ba w ogule bym nie czytała. ale jak widzć ciągle tu jestem i to stało sie juz moim uzależnieniem ze nawet jeżeli mnie nie informujesz o rozdziale to i tak cooodziennie sprawdzam czy jest noowy :) a na dodatek nie wiem jak bym funkcjonowała bez komentowania! dzięki temu choć trochę wyrażam siebie i I LIKE IT!! a jak mi jeszez raz napiszesz że to rozdział to klapa to znajde cie i wybije ci to z głowy raz a porządnie. nie zartuje :P
dobra poowoli koniec mojego jakrze zacnego jednostronnego opowiadania ciąg dalszy będzie pod następnym rozdziałem który mam nadzieje dodasz znowu tak szybko. jak trzeba to dodaj nawet w nocy (ja czuwam :)
hmmm chyba zacznę pisać opowiadanie bo moje komentarze są cooraz dłuższe... haha :D
twoja "Curly" :*
@smileforme_now
Jednym słowem boski ! przeczytałam cały na raz ! :) Obiecałam że wpadne to wpadłam.I nie żałuje :) Czekam na next <3 @officialNikolaa
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na http://its-between-me-and-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPs. Nie wiem czy mam cię tu informować, więc najlepiej daj mi znać :)
A mi się bardzo podoba! *.*
OdpowiedzUsuń